Czy komuś z Was udało się zepsuć ciasto, które aboslutnie ZAWSZE SIĘ UDAJE?
Nie? To ja jestem pierwsza :)
Pierwsze ciasto upiekłam (ku rozpaczy mojej mamy) w wieku lat 13 - 14. Nazywało się Ptasie Mleczko, było niesamowicie pracochłonne i słodkie.
Potem długo, dlugo nic nie robiłam i już po szkole średniej wzięłam się za przygotowanie ciacha o wdzięcznej nazwie Poezja Smaku. I głównie nim zachwycałam gości.
Wyszłam za mąż, chciałam zaimponować mężowi i na urodziny upiec mu ciasto , Fale Dunaju. W przepisie pisało, żeby po ok 15 minutach pieczenia wyciagnąć blachę i coś tam dodać. Blachę wyciagnęłam, ale wkładając ją z powrotem .... cała blacha mi wysunęła się z rąk i wszystko wypadło na rozgrzany piekarnik :)
Koniec. Nigdy więcej nic nie będę piekła.
Na szczęście znalazła sie jedna wierząca we mnie dusza i piekarnik znowu się rozgrzewał.
Tyle historii, wracając do teraźniejszości :)
Ponieważ ciasto marchewkowe bije rekordy na naszym stole, i ponieważ moje dziecię zapytało czy można inne warzywka dodać do ciasta... zastanowiłam się nad tym i przeszukałam net.
Ciasto z burakami!!
O , to będzie strzał w dziesiątkę pomyślałam. Wszyscy się nad nim zachwycają. Proste. Każdy umie je upiec. Czekolada.
Pochwalilam się wszystkim w koło. Mąż był w trasie i miał przyjechać na pyszny obiadek i pyszneeee ciasto.
Tak...
Ciasto się miało piec godzinę. Mineło 1,5 h , wkładam patyczek, niby się klei, niby jest suchy... Jejku co tu zrobić. Wyciagnełam w końcu ciasto. Góra pięknie upieczona. Odłamałam kawaleczek. Probuję ... Dobre.
- Mamooo daj też.
Szkrabowi też smakuje. Jak już ciasto zaczeło stygnąć, wyciagnełam z blaszki i .... z dołu zaczęły zerkać na mnie buraczki...
Ciasto było miękkie. Wszędzie było czuć te buraki.
Oj. Odcięłam tylko górę, a reszta poszła .... no myśmy tego nie jedli.
Ale się nie poddaję. Kolejna próba już za jakiś czas.
Pewnie buraki były kiepskie ;) Trzymam kciuki za następne podejście.
OdpowiedzUsuńPewnie tak ;)
OdpowiedzUsuńDziękuje :))
Dobrze, że się nie zrażasz. A może buraki nie chciały być w cieście? Tylko na obiad. Próbowały uciec dołem.
OdpowiedzUsuńLO to jest prawda :))
OdpowiedzUsuńNastępnym razem z zaskoczenia zrobię buraki i na obiad i w cieście :))
Przypadki dziwnych wypadków w kuchni, chyba każdy już przerobił ku uciesze rodziny żartującej sobie z naszych zapędów :)Sama zaliczyłam uwielbienie psów sąsiadów, które czując zapach pieczonego ciasta czekały z maślanymi oczami przy parkanie, bo z uporem maniaka potrafiłam zinterpretować przepisy tylko w sobie znany sposób :) Buraczków używam mniejszych, bo wydaje mi się, że do wypieku są lepsze :)
OdpowiedzUsuńJa pewnie też bym stała Szarlotku z maślanymi oczami przy parkanie :))
OdpowiedzUsuńA za radę dziękuję! I z niej skorzystam :)
a te buraczki -czy byly bardzo drobno zmielone-na papke?
OdpowiedzUsuńNiestety nie :(. Były starte na tych oczkach łezkach na tarce.
OdpowiedzUsuń