23 maja 2014

Truskawkowy zawrót głowy czyli mam, czytam , jestem zachwycona. ZAPACH TRUSKAWEK. RODZINNE OPOWIEŚCI.


Na książkę Anny Włodarczyk „Zapach truskawek. Rodzinne opowieści” czekałam z niecierpliwością. Ania prowadzi BLOGA , a teraz spełniło się jej marzenie i wydała książkę. Blog Ani znam i często na nim bywam. Byłam ciekawa jak wypadła książka i nie zawiodłam się. Anna Włodarczyk to nie tylko blogerka i autorka książki, to mieszkająca w Gdańsku prawniczka. Jak sama o sobie mówi, jest pasjonatką pisania, fotografii i gotowania.

Miałam szlachetne zamiary usiąść wygodnie w fotelu i delektować się każdą stroną. Nie udało mi się. „Pożarłam” ZAPACH TRUSKAWEK natychmiast. Czytałam i zachłystywałam się każdym słowem. Kiedy z wypiekami skończyłam zamknęłam ostatnią stronę , postanowiłam, „dobrze, teraz zrobię to bardziej po ludzku” i przeczytałam ją drugi raz. I zanosi się na to, że chyba rozpocznę kolejny raz.

Zastanawiałam się do jakiego gatunku można zaliczyć tę książkę. Z pewnością jest to literatura kobieca. Jest to też zbiór osobistych wspomnień autorki. Poniekąd jest to również i książka kucharska.

Książka wprowadza nas w świat dziewczynki – kobiety. Nie znam autorki osobiście, ale poprzez tę książkę wyobraźnia podsuwa mi obraz marzycielki, zadumanej , która w kuchni zamienia się we wspaniałą wróżkę. „Zapach truskawek” to nie jest książką z samymi przepisami. To trochę tak, jakbyśmy ukradkiem przeczytali jej pamiętnik. Książka podzielona jest na 4 pory roku czyli zaczynamy wiosną, kończymy opowieści zimą. Każda część aż „pachnie” daną porą. Wiosenne sadzenie ziół na balkonie, letnie wakacje spędzane u Dziadków, jesienne szarlotki i zimowe spacer nad morzem.

Możemy prześledzić wspomnienia Ani dorastającej w czasach PRL-u, kiedy była mała i obserwowała kobiety w kuchni czyli swoją Mamę i Babcie. Ciepło płynące od każdej kobiety.  Jesteśmy w kuchni  Mamy, jesteśmy u  Babci, możemy podjadać gorące rogaliki, mimo, że Babcia kategorycznie nie pozwala . Poznajemy niełatwe stosunki łączące autorkę z Tatą. Rozkoszujemy się pachnącymi przygotowaniami do Świąt – wtedy do kuchni nie mają wstępu mężczyźni, rządzą tam same kobiety. Możemy poznać wielką  miłości Anny Włodarczyk do starych książek. Przeczytamy też o  piknikach, o morzu zimą i o tym dlaczego autorka wszędzie zabiera ze sobą własną kawiarkę.

Każdy rozdział zakończony jest przepisem stosownym oczywiście do tego o czym właśnie czytaliśmy. Przepisy są proste. Do wykonania przez każdego kto potrafi, umie i chce gotować.

                Książka napisana prostym językiem.  Czyta się ją lekko i szybko.  I właśnie tym mnie urzekła. Czytając nie byłam obok, byłam w samym środku tej książki. Trochę tak jakbym mogła gotować i poznawać historię rodziny Ani będąc bezpośrednio przy niej. Bardzo lubię właśnie taki styl, który pozwala delektować się wspomnieniami . Jednocześnie to są  książki z przepisami które lubię , nie tylko puste grami i dekagramy, ale słowo wprowadzenia do składników, które smacznie łączą się w całość.  Wypróbowałam już kilka  dań i wiem z własnego doświadczenia, że są one do zrobienia. Czy ma to być rodowa czosnkowa , czy pasztet, czy może sernik z chili? Czy może chcecie jeszcze więcej smacznych dań? Wszystko znajdziecie właśnie na tych ponad 350 stronach.

Polecam każdemu młodszemu i starszemu ,każdemu  kto lubi historie rodzinne z jedzeniem w tle.  Każdemu, kto chce być przyjęty ciepło i z otwartymi ramionami. Gwarantuję , że nie będziecie zawiedzeni. I książka ta stanie się Waszą ulubioną.

„Kiedy byłam mała i zasiadałam z rodziną do obiadu, zamykałam oczy przy pierwszym łyku zupy i kęsie drugiego dania…” wy też, zamknijcie oczy , a potem otwórzcie „Zapach truskawek” i delektujcie się każdą stroną.
 

Za książkę dziękuję wydawnictwu BLACK PUBLISHING.
 

1 komentarz:

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz. Zapraszam do czytania, gotowania i zyczę smacznego :)