18 grudnia 2013

Maleńkie pierniczki szybkoznikające . Kruidnoten

Moje dziecko dopadła choroba. Wiadomo, taki czas, że to się zdarza. Normalne. I na zmianę : to Babcia, to Tata, to ja mamy przy chorej dyżury. I jakie było moje zdziwienie, kiedy dziecię powiedziało mi, że woli zostawać z Babcią, albo z Tatą.
Jak to?
Przecież do tej pory zawsze chciała ze mną zostawać jak była chora. I nagle okazało się, że Babcia się z nią bawi, Tata z nią gra, a ja.... Cóż... Ja zaganiam do nauki :-). Pilnie sprawdzam, czy zeszyty uzupełnione, czy tabliczka mnożenia nauczona, czy w książkach wszystko napisane, czy lektura przeczytana. No tak, chorować z Mamą u boku cięzko jest jak widać.
Dlatego w ramach rehabilitacji, i żeby nie było, że taka zła matka ze mną zagoniłam dziecko tym razem do kuchni. Pisk i radość była ogromna.
Co roku znajduję inny przepis na pierniczki. I co roku mówię , że " o właśnie te są najlepsze". Tak samo było i tym razem.
Te maleńkie kuleczki widziałam już w zeszłym roku na blogu ANNY. Niestety nie zdążyłam wtedy z ich przygotowaniem. Tym razem pierniczenie zaczęłyśmy własnie od nich. I ja głupia , oj głupia nie doczytalam, że najlepiej zacząć od przygotowania ciasta x 3.
Koniecznie należy zwiększyć porcję. Te holenderskie pierniczki są tak mega dobre, że naprawdę nie wiem, jak bum cyk cyk, kiedy nagle ich zabrało. :).  Dwa dni później znowu je piekłyśmy, tym razem już w powiększonej ilości.

 
KRUIDNOTEN
(źródło: addio pomidory)
 
115 g mąki tortowej
duża szczypta proszku do pieczenia
1 łyżeczka przyprawy do piernika
½ łyżeczki kakao
50 g brązowego cukru
szczypta soli
50 g miękkiego masła
1 łyżeczka miodu
2 łyżki mleka

 
Nagrzać piekarnik do temperatury 160 stopni. Do miski przesypać wszystkie składniki. Szybko wyrabić.
Blachę wykłożyć pergaminem.
Nabierać  kawałeczki ciasta w dłoń i formować małe kulki wielkości orzecha laskowego.
Ukłożyć na przygotowanej blasze zachowując odległości.
Piec 20 minut.
Wytudzić i przełożyć do puszki. Przechowujemy szczelnie przykryte.
 
 
SMACZNEGO :)
 
 

5 komentarzy:

  1. Robiłam je w zeszłym roku. Były przepyszne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. śliczne! z daleka wyglądają jak.. orzeszki:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak czytalam o mamie, co zagania do lekcji to jakbym o naszej domowej sytuacji czytala... bo u nas dokladnie tak samo, tyle tylko, ze na pomoc babci liczyc nie mozemy, bo za daleko, za to dzieci choruja niewiele, przynajmniej tyle... ALe cos w tym jest, ze mama jest raczej od pracy a tata od zabawy... taki nasz los...
    Na wiadomosc o wspolnym pieczeniu u nas tez zawsze pisk i radosc...

    Ciesze sie bardzo, ze smakowaly i duzo zdowia corci zycze :-)

    Moc serdecznosci

    Anna

    OdpowiedzUsuń
  4. Pyszne są te pierniczki. Robiłam je w zeszłym roku :)
    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bo z tymi mamami tak już jest .... ale i tak jak coś sie dzieje to dzieciaki mamy szukają:) ... a pierniczki mam zapisane do upieczenia ... ale w tym roku to ja ise z nimi nie wyrobiłam:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz. Zapraszam do czytania, gotowania i zyczę smacznego :)