Jak to?
Przecież do tej pory zawsze chciała ze mną zostawać jak była chora. I nagle okazało się, że Babcia się z nią bawi, Tata z nią gra, a ja.... Cóż... Ja zaganiam do nauki :-). Pilnie sprawdzam, czy zeszyty uzupełnione, czy tabliczka mnożenia nauczona, czy w książkach wszystko napisane, czy lektura przeczytana. No tak, chorować z Mamą u boku cięzko jest jak widać.
Dlatego w ramach rehabilitacji, i żeby nie było, że taka zła matka ze mną zagoniłam dziecko tym razem do kuchni. Pisk i radość była ogromna.
Co roku znajduję inny przepis na pierniczki. I co roku mówię , że " o właśnie te są najlepsze". Tak samo było i tym razem.
Te maleńkie kuleczki widziałam już w zeszłym roku na blogu ANNY. Niestety nie zdążyłam wtedy z ich przygotowaniem. Tym razem pierniczenie zaczęłyśmy własnie od nich. I ja głupia , oj głupia nie doczytalam, że najlepiej zacząć od przygotowania ciasta x 3.
Koniecznie należy zwiększyć porcję. Te holenderskie pierniczki są tak mega dobre, że naprawdę nie wiem, jak bum cyk cyk, kiedy nagle ich zabrało. :). Dwa dni później znowu je piekłyśmy, tym razem już w powiększonej ilości.
KRUIDNOTEN
(źródło: addio pomidory)
115 g
mąki tortowej
duża
szczypta proszku do pieczenia
1
łyżeczka przyprawy do piernika
½
łyżeczki kakao
50 g
brązowego cukru
szczypta
soli
50 g
miękkiego masła
1
łyżeczka miodu
2 łyżki
mleka
Nagrzać piekarnik do temperatury 160 stopni. Do miski
przesypać wszystkie składniki. Szybko
wyrabić.
Blachę
wykłożyć pergaminem.
Nabierać
kawałeczki ciasta w dłoń i formować małe kulki wielkości orzecha laskowego.
Ukłożyć
na przygotowanej blasze zachowując odległości.
Piec
20 minut.
Wytudzić
i przełożyć do puszki. Przechowujemy szczelnie przykryte.
SMACZNEGO :)
Robiłam je w zeszłym roku. Były przepyszne :)
OdpowiedzUsuńśliczne! z daleka wyglądają jak.. orzeszki:D
OdpowiedzUsuńJak czytalam o mamie, co zagania do lekcji to jakbym o naszej domowej sytuacji czytala... bo u nas dokladnie tak samo, tyle tylko, ze na pomoc babci liczyc nie mozemy, bo za daleko, za to dzieci choruja niewiele, przynajmniej tyle... ALe cos w tym jest, ze mama jest raczej od pracy a tata od zabawy... taki nasz los...
OdpowiedzUsuńNa wiadomosc o wspolnym pieczeniu u nas tez zawsze pisk i radosc...
Ciesze sie bardzo, ze smakowaly i duzo zdowia corci zycze :-)
Moc serdecznosci
Anna
Pyszne są te pierniczki. Robiłam je w zeszłym roku :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.
Bo z tymi mamami tak już jest .... ale i tak jak coś sie dzieje to dzieciaki mamy szukają:) ... a pierniczki mam zapisane do upieczenia ... ale w tym roku to ja ise z nimi nie wyrobiłam:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń